„Einstein podobno mówił, że moralność znaczy więcej niż intelekt. A ponieważ mam zastrzeżenia zarówno do swojego intelektu, jak i moralności, przynajmniej obsesyjnie trzymam się estetyki.”
- Jerzy Skolimowski w wywiadzie z Krzysztofem Materną do pierwszego wydania „Vogue Men Polska”.
Reżyser oklaskiwanego na festiwalach „Essential Killing”, który już na szkolnych korytarzach szturchać mógł się z Milošem Formanem czy Václavem Havlem dla wielu rodaków pozostawał do niedawna zupełnie nieodkrytym malarzem. Chociaż jego prace posiada już w swoich zbiorach stołeczne Muzeum Narodowe, a w 2001 r. dorobek Skolimowskiego eksponowano na zatłoczonym Biennale Sztuki w Wenecji, na lokalnym rynku aukcyjnym mamy do czynienia z prawdziwą premierą.
- To już nie jest nasz polski przedsionek, tylko artysta o rozpoznawalności międzynarodowej, którego kolekcjonerzy zgłaszają się przed aukcją zarówno ze Stanów Zjednoczonych, jak i z bliskiej stylistyce Skolimowskiego Japonii - komentuje Iwona Wojnarowicz z warszawskiej Libry.
16 grudnia niemal dwumetrowe, tętniące miejską energią płótno Jerzego Skolimowskiego trafi na wieczorną licytację domu aukcyjnego Libra. Czy w okolicznościach pandemii, kiedy rosnące grono upatruje lokat poza bankiem czy rynkiem mieszkań, warto inwestować w dzieła?
- Jerzy Skolimowski to ewidentnie wschodząca gwiazda jeśli chodzi o rynek malarstwa, której prace dotychczas prawie nie pojawiały się na aukcjach. Środowa licytacja będzie tak naprawdę trzecią w historii, przy czym wszystkie wystawione poprzednio dzieła wylicytowane zostały znacznie powyżej swoich estymacji, czyli spodziewanych przedziałów. Wiadomo też od niedawna, że rozgłos wokół słynnego reżysera wzrośnie już w nadchodzącym roku ze względu na jego najnowsze projekty - mamy więc świadomość, że nie pozostanie to bez wpływu na ceny jego malarstwa - komentuje Iwona Wojnarowicz z warszawskiej Libry, zwracając uwagę, że dotychczasowe sprzedaże tych obrazów miały miejsce głównie w galeriach amerykańskich.
Podczas jednej z wystaw artysty w Miami kilka prac trafiło m.in. do zbiorów Denisa Hoppera, a cztery do kolekcji Jacka Nicholsona, na którego ścianach zawisły już m.in. obrazy Picassa, surrealisty Magritte’a czy Andy’ego Warhola.
Sztuka reżyserowania płótna
Prawie nie używa pędzli, a jako ukochane narzędzie pracy obrał długie, szczupłe linijki, którymi miesza płynną farbę. Malarski język Jerzego Skolimowskiego - który rozchlapuje często kontrastujące barwy na ogromnym płótnie rozpiętym u jego stóp - przypominać może wyraźnie malarstwo gestu Jacksona Pollocka. Jak przyznaje sam autor, gwałtowne rozbryzgi farby istotnie osiągać można zamachami rodem z tenisowego kortu, jednak jego pojmowanie sztuki zdecydowanie wykracza poza tzw. action painting. Jak podaje katalog Libry, dla Skolimowskiego malarstwo jest aktem zen, najszczerszą częścią całej twórczości.
- Jego obrazy uchodzą na rynku za spektakularne i niezwykle dekoracyjne, są też zazwyczaj sporych formatów, co pozwoliło rozwinąć charakterystyczne dla artysty gesty zamaszystego kładzenia czy nawet rozlewania farby. Ze względu na silną u Skolimowskiego fascynację kulturą japońską, kluczowa jest dla niego kompozycja każdego z obiektów, która - wbrew temu dynamicznemu wrażeniu - jest dogłębnie przemyślana, wyważona w każdym detalu - zauważa Iwona Wojnarowicz.
Jak zaznacza ekspertka, dla kolekcjonerów stawiających dopiero pierwsze kroki, śledzenie takich aukcyjnych debiutów może nie być najprostsze, jednak z inwestycyjnego punktu widzenia warto rozglądać się szeroko. Przy dziesiątkach rynkowych klasyków o ugruntowanych cenach i miarowym, stabilnym wzroście, potencjał gwałtownego skoku wartości nie jest tak prawdopodobny jak wtedy, kiedy artysta już rozpoznawalny i wystawiany w galeriach wkracza na rynek aukcyjny, a grono zainteresowanych nim kolekcjonerów zwiększa się znacząco chociażby przez samą publikację katalogu.
Na aukcji 16 grudnia pod młotek pójdą dwie prace Jerzego Skolimowskiego: płótno rozmiarów 195 x 175 cm zatytułowane „2017/2” (na zdj.) oraz niemal metrowa sygnowana grafika „17.2003/2018”. Cena wywoławcza to 40 tys. zł, natomiast pracę na papierze licytować będzie można od progu 8 tys. zł.
Link do strony artykułu: https://uww.wirtualnemedia.pl/centrum-prasowe/artykul/jerzy-skolimowski-jackson-pollock-z-polski